wtorek, 28 lipca 2015

waga I D E A L N A?


WZROST : 1.61m
WAGA MINIMALNA: 48kg
I D E A L N A:
WG BROCA:  51.9kg
WG LORENTZA: 58.3kg
WG POTTONA : 54.9kg
MOJA : 63.6kg
WAGA MAKSYMALNA: 64.8kg


       Ostatnio, pod prysznicem, rozmyślałam o wadze idealnej. Czy da się ją zmierzyć? Czy dla każdego jest taka sama? Czy warto spoglądać na wyświetlacz na wadze, czy lepiej wyciągnąć z szuflady centymetr? Czy osiągnięcie tej wskazanej gwarantuje lepsze samopoczucie?
       Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi -  jak najbardziej tak. Z resztą w "metryczce" na górze można przeczytać jaka jest moja idealna waga i to według trzech niezależnych wskaźników(!) Hmm... i co z tego można wywnioskować? A no tyle, że mogę sobie ważyć 52, czy 59 kilogramów i będę seksi! Tylko gdzie logika? Czy nie miałam poznać konkretnej wagi? Ehh... [ironic!] Z drugim pytaniem jest już łatwiej, wiadomo, że różne kalkulatory/ trenerzy/ dietetycy ustalają wagę indywidualnie, choć na pewno są jakieś wspólne elementy dla konkretnych grup. Kiedyś słyszałam, że dla faceta idealna waga to końcówka wzrostu, czyli dajmy na to PAN o wzroście 180 powinien ważyć 80kg. Chyba nie każdy byłby zadowolony, prawda?? Co dalej? A, tak! Co lepsze: waga, czy centymetr? A można gubić kilogramy nie pozbywając się jednocześnie obwodu? Chyba raczej idzie to w parze. Problem pojawia się wtedy, kiedy ćwiczymy, ćwiczymy waga skacze do góry a w centymetrach bez zmian, ale jest na to racjonalne wyjaśnienie! Przybyło nam mięśni, które wcześniej były oblepione tłuszczykiem. Także, to czym się kierujemy zależy od etapu odchudzania na którym jesteśmy. Iiiii ostatnie: Czy jeśli moja waga spadnie do 58,3kg będę czuła się ze sobą lepiej? NIE! Dlaczego? Cóż, to proste. Ja najlepiej wyglądałam i czułam się, kiedy ważyłam 54kg. I nic tego nie zmieni. Waga idealna to TAKA Z KTÓRĄ CZUJEMY SIĘ NAJLEPIEJ! Kiedy patrzymy w lustro i jesteśmy z siebie zadowolone, kiedy podoba się nam nasz brzuch, pupa i nogi jednocześnie!
        Ten nieco ironiczny post jest odpowiedzią na wszelkie wątpliwości związane z moją poprzednią wypowiedzią, gdzie napisałam, że jeszcze 9kg przede mną. Taki ja mam cel, nikomu nie proponuję ważyć tyle, czy tyle gubić, 54kg to m o j a idealna waga, którą mam nadzieję, osiągnę!

Z pozdrowieniami,
G.

 

sobota, 25 lipca 2015

systematyczna... niesystemmatyczność!


      Jak trudno jest znaleźć czas w świecie, który pędzi jak szalony? Ja nie wiem! Nowa praca, nowe obowiązki, czas, czas, czas!!!! Nie napisałam, tutaj nic od ponad tygodnia, ba nie mam czasu nawet jeść iiii waga spadła! Niby fajnie, ale chudnięcie w taki sposób nie jest za mądre,  wiem, cóż to ode mnie nie zależy.

      Z systematycznością zawsze byłam na bakier, nigdy nie uczyłam się na bieżąco, tylko zawsze odkładałam naukę do nocy przed sprawdzianem/ egzaminem. Trudno mi się zorganizować i zebrać w sobie, wolę odpoczywać (czyt. leżeć w łóżku, czytać książki i zajadać się lodami), leniuchować, zajmować się głupotkami... ALE czuję, że to się zmienia! Przez ostatnie 2 tygodnie, chodzę jak w zegareczku, bo okrutnie zależy mi na tej pracy. Tak sobie myślę, że na cellulicie też mi zależy, więc dlaczego tak trudno się zebrać i działać systematycznie? Myślę, że kobiety takie są - niby nic, niby nic, ale jak już się zawezmą to dają czadu! I ja też tak chcę, jak te wszystkie panie, które z brzydkich kaczątek stały się łabędziami! Musiały włożyć w to tyle pracy i wysiłku, przeorganizować swoje życie, dietę, to jak spędzały wolny czas... WSZYSTKO!!!! Jaka jest moja konkluzja? A no taka, że skoro mogę zrobić TO SAMO dla  pracy, to chyba mogę też i DLA SIEBIE. W końcu jak trudne to może być?!

     Po serii peelingów moja skóra wygląda coraz lepiej, jest napięta i gładsza. Ostatnio też piję mniej piwa ( taaak - wakacje, spotkania ze znajomymi, grille i inne tego typu sprawy nie sprzyjają odchudzaniu) i czuję się coraz lepiej. Postanowiłam dodać kolejny element - body wrapping. Kiedyś w miarę systematycznie stosowałam ten zabieg i widziałam naprawdę sporą poprawę, jeśli chodzi o stan mojej skóry.  Obecnie czekam na koncentrat do tego zabiegu.  Jak tylko go otrzymam opiszę Wam jak przebiega cały zabieg, choć pewnie większość z Was miała już do czynienia z body wrappem :) Wiedziałyście, że jest to jedna z najskuteczniejszych domowych metod na walkę z cellulitem?  Ja o tym zapomniałam... dobrze, że są dobre dusze, które przypominają nam o wartościowych rzeczach. Także czekam z niecierpliwością na kolejny kosmetyk do mojej kolekcji, a dla poprawy humoru zdjęcie:
Całe 2 kilogramy mniej jeszcze tylko 9,5! Mam nadzieje, że kolejne polecą dzięki ćwiczeniom i diecie, nie GŁODÓWCE :D

   

czwartek, 9 lipca 2015

co dziś zrobiłaś dla swoich nóg?!

Właśnie! Co dziś zrobiłaś dla siebie, żeby poczuć się pięknie? 

Postanowiłam, że muszę wyrobić w sobie nawyk robienia czegoś dla siebie :) Takie to banalne, bzdurne, oklepane... WIEM! Ale myślę, że warto! Od soboty sprawiam swoim, jeszcze brzydkim, nóżkom małe przyjemności. W sobotę mój ulubiony peeling kawowo - kakaowy, a później... okład z błota z Morza Martwego! 

Korzyści jakie przynosi błotko brzydkim nogom? 
Może od początku. Morze Martwe jest tak naprawdę jeziorem, inna nazwa to np. Morze Soli. Jest to jedyny akwen  o takim składzie chemicznym wody. Czy wiedziałyście, że koncentracja minerałów występujących w MM jest 10 - krotnie większa niż w jakimkolwiek innym zbiorniku wodnym? To właśnie owe minerały wpływają na skórę ale i na cały organizm człowieka. Sól i błoto z MM są szczególnie zasobne w związki : magnezu, potasu, wapnia, krzemu, bromu, jodu, żelaza, sodu, glinu, które mają istotne znaczenie dla procesów życiowych zachodzących w skórze. Konkrety? Proszę bardzo:
  • poprawa ukrwienia skóry
  • polepszenie kondycji włókien elastyny i kolagenu - skóra staje się gładka i napięta
  • oczyszczenie z toksyn
  •  długotrwałe nawilżenie skóry
  • wzmocnienie naczyń krwionośnych
  • okłady błotne odprężają, łagodzą nawet bóle reumatyczne
  • pomaga w leczeniu łuszczycy, egzemy, trądziku  i wielu innych chorób skóry  
Błoto z MM jest polecane jako sposób walki z cellulitem ( a to właśnie ta paskuda nie pozwala mi wyjść na plaże) dlatego postanowiłam spróbować :) Użyłam mineralnego błota, dostępnego w sklepie Helfy ( to zło, że po przeprowadzce mam ten sklep tak blisko domu).

Po peelingu, wysmarowałam całe nogi i pośladki błotkiem i owinęłam się folią kosmetyczną, trwałam tak dzielnie przez 30 minut. 

konsystencja błota trochę utrudnia rozsmarowanie, musiałam je rozcieńczyć wodą


Wrażenia? Hmm... Myślę, że zrobiłam to źle :D Szczerze! Do peelingu dodałam za dużo tłustego olejku i przez to na skórze powstała, zwykle przeze mnie  pożądana, świetlista warstwa, która trochę przeszkodziła błotku. Niemniej jednak po spłukaniu skóra była miękka, naprężona ale trochę matowa. Już wcześniej nakładałam na ciało błoto z MM tylko była to inna firma, BioSpa??? Jakoś tak, nieważne, chodzi mi o to, że tamto rozprowadzało się lepiej i skóra wyglądała na bardziej odżywioną, ale nie ma co panikować, bo to moja wina - chciałam przedobrzyć :) Ogólnie na pewno spróbuję jeszcze tego zabiegu, to taka alternatywa dla bodywrappingu, na  który nie mogę sobie pozwolić. Trzeba tylko cierpliwości, bo niestety nic nie przynosi efektu natychmiast.

 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

mania kolekcjnowania...


Potwornie długo to trwało, ale nareszcie mi się udało!  Piszę kolejnego posta! :)

Jak tam Wasza walka z cellulitem/ otyłością/ rozstępami/ czymkolwiek czego chcecie się pozbyć? Bo na określenie mojej jest tylko jedno słowo - KAPITULACJA! Niestety przez sesję, objadałam się najgorszym świństwem, piłam kawę hektolitrami, a na uzupełnienie cukru - oczywiście batoniki...
" Smutno mi Boże..." Juliusz Słowacki.  Nie ma się co załamywać, najważniejsze, że dalej mam chęć.
Nie wiem, czy tylko u mnie tak jest, czy wszystkie kobiety tak łatwo dają się złamać pysznej czekoladzie? A jeszcze te szatańskie reklamy lodów! I weź tu się człowieku odchudź! Zaczęłam się nawet zastanawiać nad wizytą u dietetyka, ale te same brednie mogę sobie przecież poczytać w necie, a nie zapłacę za to 300 zł więc chyba nie ma jednak sensu.

Zupełnie nie o tym miałam dziś pisać! Chodzi o zakupy kosmetyczne. Często słyszę od koleżanek, że kupują masę kosmetyków, których później nie używają. Ja robię dokładnie to samo, najpierw naczytam się recenzji o czymś antycellulitowym, później "przypadkiem" jestem w drogerii/ przeglądam ofertę sklepów internetowych i równie "przypadkiem" kupuję! Na górze moja niepełna kolekcja, zdałam sobie sprawę, że gdybym używała tego wszystkiego regularnie już dawno miałabym pupę niemowlaka, a nie kalafior. Niektórych oczywiście używam, co widać nawet na zdjęciu, innych mi szkoda. Wiem jak głupio to brzmi, ale tak - szkoda mi! Myślę w ten sposób, że szkoda używać balsamu z biotherm za 200zł skoro jeszcze nie zaczęłam regularnie ćwiczyć, zacznę się nim smarować, kiedy będę już ogarnięta z ćwiczeniami. I w ten oto sposób nie używałam go od lutego? Tak, dostałam go chyba w lutym. Wariactwo, prawda?  Niedługo się przeterminuje i zmarnuję czyjeś pieniądze, tylko dlatego, że próbuję się w ten sposób zmotywować do ćwiczeń i nie wychodzi. Ostatnio, pff ostatnio, no ale powiedzmy, że jakiś miesiąc temu zaczęłam ćwiczyć z Natalią Gacką seksi uda i pośladki, byłam taka szczęśliwa, że już coś ze sobą robię i co? I  OKRES!  A po okresie nic, bo to, bo siamto i koniec z ćwiczeniami... Tak łatwo mnie rozproszyć. Was też?

Mam nowy plan działania, całkiem dobry, ale obawiam się, że jego też nie zdołam wprowadzić w życie. Mam kartę multisport i chcę zacząć chodzić regularnie na siłownię. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie ostro się wzięłam za peelingi. Robię różne, ostatnio rozpływam się nad kawowo-kakaowym. Skóra jest po nim wygładzona, wyraźnie delikatniejsza, napięta iiiii tak pięknie pachnie!!! Jak piernik! Czasem się nawet łudzę, że pozbędę się cellulitu dzięki samym peelingom, ale to raczej niemożliwe... Niemniej jednak polecam ten peeling!!!! Przepis poniżej :

Peeling kawowo-kakaowy:
- fusy po kawie ( mój facet pije kawę z 2 łyżeczek i to mi wystarcza )
- 2 łyżeczki kakao
- łyżeczka cukru ( ja używam brązowego)
- dwie krople olejku macadamia
- dwie/ trzy pompki olejku przeciwcellulitowego z Alterry ( brzoza i pomarańcza)

Powinna powstać gęsta pasta. Samo stosowanie standardowo - wcieramy kolistymi ruchami, aż skora lekko się zaróżowi. Ja po peelingu stosuję ( niedawno odkryte i absolutnie zniewalające!!!) afrykańskie masło shea MOHANI. Gorąco polecam!

wtorek, 9 czerwca 2015

najtrudniejszy pierwszy krok...

           Kolejny raz staram się zacząć, to moje podejście nr 2 do pisania bloga. Nie wiem, czy uda mi się wytrwać  i sklecić choć kilka postów. Można zadać sobie pytanie : Po co w ogóle zaczynać, skoro ma się takie podejście? I to jest naprawdę bardzo dobre pytanie :) Wytłumaczę się więc trochę Wam ale też i sobie. Chodzi mi o to, żeby dzięki temu cudownemu narzędziu, jakim jest internet, zbudować w sobie poczucie obowiązku dbania o siebie, swój wygląd, swoje potrzeby. Brzmi żałośnie... Wiem. Sądzę jednak, że nie jest to najgorszy pomysł, w końcu tonący brzytwy się chwyta.
         Ostatnio mam w sobie poczucie bylejakości, brzydoty... ale nie były one do tej pory tak silne, żebym rzeczywiście wzięła się w garść. [Trwały związek strasznie rozleniwia te nasze babskie dupska ;/ ] Zastanawiałam się nad tym  i chyba 65kg przy wzroście 1,60m jest moją granicą więc MUSZĘ - choć nienawidzę tego słowa - coś w końcu ze sobą zrobić! Muszę, ale czy CHCĘ? No jasne, że chcę tylko moja silna wola jest strasznie słaba  - napisała zagryzając czekoladą... Nie, no żartuję, czekoladę zjadłam wcześniej :D

 
    
Nieważne jak to brzmi ani jak to wygląda, mam cel. Chcę schudnąć i pozbyć się cellulitu i zrobię to bo głupio się będzie wycofać, skoro już to Wam wszystkim obiecałam :)